- Szczegóły
- Joanna Bodzioch
Pasty i szczoteczki dla dzieci z Kamerunu
W dniach 6-24 października odbędzie się akcja zbiórki past i szczoteczek do zębów w ramach ogólnopolskiej akcji "Kup Pan szczotkę" zorganizowanej przez Fundację Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio. Za ofiarowanie pasty lub szczoteczki każdy uczeń otrzyma punkty dodatnie z zachowania. Pasty należy dostarczać do p. Joanny Bodzioch lub p. Haliny Pudełko.
Fundacja Pomocy Humanitarnej rozpoczyna Akcję „Kup Pan szczotkę!”. Akcja polega na zbiórce szczoteczek i past do zębów, które zostaną rozdane małym Kameruńczykom. Rzeczy można dostarczać do Fundacji (ul. Grunwaldzka 86, 61-115 Poznań) w godz. 8.00 – 15.30 do końca października. Z początkiem listopada do Kamerunu na kolejną misję wyruszy dentysta w Afryce – Krzysztof Gniazdowski. Lekarz – wolontariusz planuje zabrać ze sobą zebrane szczotki. Jeśli uda się ich zebrać dużo, resztę szczotek i past wyślemy w paczkach pocztą.
Grupa czarnoskórych przedszkolaków w zielonych fartuszkach z zapałem szczotkuje zęby. To rzadki w Afryce widok, ich rodzice i dziadkowie nigdy nie myli zębów. Pastę rozdziela siostra zakonna i polski dentysta – Krzysztof Gniazdowski młody stomatolog z Poznania. „Zęby dzieci myją już od kilku lat i u ani jednego nie stwierdziłem próchnicy, to sytuacja w Polsce zupełnie niespotykana. Cały czas odwiedzamy też kolejne prowadzone przez misjonarzy szkoły. Mam dużą, pokazową szczotkę i dużą szczękę. Najpierw pokazuję jak to robić, a potem dzieci powtarzają moje ruchy, dla nich to wspaniała zabawa. Prawdziwa radość wybucha, gdy okazuje się, że dostają własne szczoteczki i będą mogły szczotkować zęby naprawdę. Niektóre maluchy od razu zjadają pastę bo dla nich to nowy, nieznany smak.”
Kameruńczycy zębów nie myją, w sklepach można spotkać szczoteczki, ale niewielu wie do czego służą. Nowych nawyków najłatwiej nauczyć dzieci, jeśli przeniosą ten zwyczaj do domu, może i ich rodzice przekonają się do mycia zębów. „Dentysta w Afryce” to projekt autorstwa Konrada Rylskiego, który postanowił leczyć zęby mieszkańcom Kamerunu. Aby projekt mógł trwać i się rozwijać Fundacja „Redemptoris Missio” otoczyła go swoją opieką. W ramach projektu do misji w Abong-Mbang wyjeżdżają kolejni dentyści wolontariusze i leczą zęby miejscowej ludności.
Praca w tropiku jest niezwykle trudna, nie tylko z uwagi na panujące temperatury, ale również konieczność zmagania się z ciągłym brakiem prądu i koniecznością konserwacji sprzętu. Stomatolodzy przestali już dokładnie liczyć swoich pacjentów, ale mówią że warto było tam pojechać nawet dla jednej osoby. Żaden z ich pacjentów nie był wcześniej leczony przez stomatologa, zresztą w promieniu 200 km żadnego stomatologa nie Poza pracą w gabinecie przy misji w Abong-Mbang lekarze pracują również w ramach kliniki wyjazdowej do miejsc, z których pacjentom szczególnie trudno dotrzeć. Na wyjazdach dentyści leczą dopóki starczy im czystych narzędzi i środków znieczulających. Nigdy nie wiadomo kiedy nadarzy się kolejna szansa na leczenie. Bywa, że dziennie wyrywają po kilkadziesiąt zębów. Doktor Gniazdowski był już w Kamerunie, to będzie jego kolejny wyjazd na misje
Pozbawieni opieki stomatologicznej Kameruńczycy mają własne sposoby na radzenie sobie z bólem zębów. Jeśli kogoś stać, korzysta z usług „wyrywacza zębów” czyli miejscowego szamana, gdzie w niesterylnych warunkach ząb zostaje usunięty. Kameruńczyk mieszkający w lesie przyzwyczaja się do bólu i gnijącej kości.
Lud Bantu ma swoje sposoby na bolące zęby jak chociażby położenie na zębie kawałka palącego się drewna, aby ten obumarł i się pokruszył. Przeważnie jednak zepsute zęby są rzeczywistością, z którą miejscowi szamani nie mogą sobie poradzić. Stomatolodzy widywali przepisane przez szamanów „recepty”. Widniały na nich rekwizyty, które należy ze sobą zabrać gdy udaje się o szamana z bólem zęba – czarny kogut, maczeta i 500 franków.
Życie przeciętnego Kameruńczyka jest trudne. Żyją biednie, posiadają tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Kilka ubrań, garnek i maczeta to często cały dobytek. Utrzymują się z tego co sami wyhodują na przydomowych poletkach. Czasem uda im się to sprzedać i w ten sposób zarabiają kilka groszy. Bieda i choroby są największym utrapieniem Kameruńczyków, to co w Europie nie wydaje się niczym poważnym tam codziennie zabija wielu ludzi. Głównym zabójcą jest AIDS. Nie ma rodziny w której ktoś by nie chorował. Krzysztof Gniazdowski napisał po powrocie:
„Pomimo wielu trudności ludzie są niesamowicie szczęśliwi i promienieją optymizmem. Żyją pełnią życia, i to mnie każdego dnia zachwycało. Każda osoba, której pomogłem jest wielkim sukcesem tego projektu. Niejednokrotnie pacjenci wracali do gabinetu i dziękowali za leczenie."
Opiekunowie SKC